poniedziałek, 10 października 2011

Kolejne wybory...

Przepraszam za długie milczenie, ale gdzieś z początkiem roku miarka się przebrała. Zakleiłem grubą taśmą przycisk włączający TVN24 i wszelkie inne wiadomości, bowiem wszystkie te miejsca zeszły na psy. Ile można słuchać pieniaczy, którzy zajmują się smoleńskiem, a nie rzeczami faktycznie ważnymi. Gdzieś po drodze parę razy zdarzało mi się podsłuchać co nowego się dzieje, a że nic nowego się nie działo, więc nie musiałem włączać TVN24, żeby być na bieżąco. I tak, idąc do urny nie był dla mnie istotny jakiś program (bo to i tak pic na wodę) a jedynie pytanie, kto nie będzie potrzebował stworzyć kolejne 30 000 miejsc pracy w urzędach państwowych dla swych wujków, ciotek, synów, kuzynów, kolegów, znajomych co skutkowałoby podniesieniem podatków. Przy okazji poległ u mnie Palikot, który z wymachiwania wibratorem przerzucił się na wymachiwanie Biedroniem. I tyle. Wygrali ci co powinni. I kropka. I dobrze. I nadal nie muszę słuchać TVN24.

piątek, 7 stycznia 2011

Święta... święta... i po świętach ...eee... i znów święta

Nasze kochane, świeckie państwo, które już w Konstytucji gwarantuje równość obywateli również pod kątem ich wyznania właśnie zafundowało jednej, wybranej sekcie religijnej (szybkie pytanie czym różni się sekta od religii... wyłącznie siłą) dodatkowy ustawowy dzień wolny od pracy. Za to, że przy okazji zabrano całkiem sporo innych dni wolnych (tych, które można było wykorzystać, gdy dzień ustawowo wolny od pracy z okazji święta trafiał na niedzielę) jakoś biskupi nie podziękowali. A ja sobie tak myślę, patrząc na kasjerki pracujące w Wigilię do 18-ej, zastanawiając się nad terminami obchodzenia świąt przez inne sekty, że faworyzowanie sekty katolickiej jest niezgodne z Konstytucją. Może warto by było przyznać każdej osobie równą pulę dni ustawowo wolnych od pracy do wykorzystania wedle własnych potrzeb i wyznania. Dzięki temu prawosławni nie musieliby brać urlopu w styczniu by świętować swoją Wigilię. Czy muzułmanie w okolicach Ramadanu. A przy okazji wydałoby się ilu naszych gorliwych katolików wolałoby wolne w okolicach standardowego urlopu, a ile w Trzech Króli.